środa, 31 sierpnia 2011

No i powracam. Przez jakiś czas wyświetlało Wam się, że blog jomafelo został usunięty. Nie muszę chyba wspominać do jakiego stanu doprowadziło to piszącego te słowa - najwazniejsze, że udało mi się wrócić, ponad pół roku pracy nie poszło na marne a Wy możecie na nowo eksplorować mój blog, do którego jak się ostatnio okazało jestem mocno przywiązany. W związku z tą niepokojącą akcją, spowodowaną drobną pomyłką postanowiłem uruchomić konto Facebookowe od którego trzymałem się do tej pory z daleka,  ponieważ jednak poważnie traktuję Jomafelo muszę sie jakoś zabezpieczyć na przyszłość i zapewnić blogowi bezpieczne miejsce w sieci ( o ile takie istnieje :) Zapraszam zatem na Facebook już w krótce!! Enjoy

czwartek, 25 sierpnia 2011

Nature





Na otarcie łez, po pierwszej nieudanej próbie z zakwasem miłe wspomnienie z wakacyjnego spotkania z naturą. P.s nie używaliśmy silnika oczywiście, tylko wioseł.

Zakwas: dzień trzeci?

zakwas podejście drugie - większy słoik

Wszystko szło dobrze do momentu, kiedy zakwas zaczął uciekać z mojego małego słoika. Po próbie przeniesienia go do większej miski, dnia trzeciego zaobserwowałem brak ruchu w produkcji. Zakwas opadł i zaczął chyba wysychać. Wstawiłem rano nowy. Wnioski: 1.najlepiej zawsze używać dużego naczynia jeżeli nie jesteśmy pewni rozmiarów naszego eksperymentu 2. Nie zmieniać środowiska w trakcie procesu kwaszenia. Teraz już wiem i Wy też wiecie. Finał zatem w poniedziałek.

środa, 24 sierpnia 2011

Zakwas: dzień drugi

                                                 Zakwas uróśł

Zrobiło się gorąco dziś rano bo zakwas chcial mi uciec. Po prostu zaczął wyłazić ze słoika w którym go preparuję i musiałem coś szybko z tym zrobić. Moje tajne źródło dobrych kulinarnych rad wypowiedziało się, że jestem  na jak najlepszej drodze i żebym zamieszał i posypał mąką, tak więc zrobiłem i czekam dalej. Z obserwacji wnioskuję : zakwas spulchniał, pojawiły się bąbelki dwutlenku węgla, a zapach stał się powiedzmy głębszy, bogatszy. Ależ to zabawne :)

wtorek, 23 sierpnia 2011

Zakwas : dzień pierwszy

domowej roboty zakwas z mąki żytniej razowej 

W zakładce "autor" przeczytacie m.in o tym że eksploruje bogactwo jakości składników bio i eco. Nie do końca jestem pewien czy to poprawnie napisane ale chyba wiadomo o co mi chodzi :) Wziąłem zatem pod warsztat dzisiaj kolejny składnik jakim jest mąka żytnia razowa bio. Z Polski, oczywiście. Z żytem w przeciwiństwie do pszenicy lubię się bardzo. Na fali pieczenia - od ostatniego posta ugościłem swoją bagietką sporo osób - postanowiłem zrobic po raz pierwszy chleb żytni na zakwasie. Będzie to relacja niemalże LIVE,  na waszych oczach będę przyglądał się przez 3 dni (tyle trwa produkcja) rozwojowi zakwasu a na koniec - jeżeli zakwas wyjdzie - podam przepis :) . W międzyczasie opowiem dlaczego żyto i dlaczego zakwas. Zapowiada się pasjonująco :)))

piątek, 19 sierpnia 2011

Zapach dzieciństwa




W piekarnii..

Po wyjściu z pieca

Na stole

Chleb domowy, zioła z własnej uprawy (poprzedni post) , kozi serek, pomidorek i masło.


Wrócił do mnie wczoraj zapach z dziećiństwa. Zapach małych, rozsianych po uliczkach dzielnicy Kazimierz piekarnii, które odwiedzałem prawie codziennie rano już od 6 roku życia. Kupowałem tam jeszcze ciepły, pyszny biały chleb - na szczęście era krojonych chlebów nastała po okresie mojego wczesnego dzieciństwa. Kilka dobrych lat później pokłóciłem sie z białym chlebem, pszenicą i glutenem. Ale, że radykalizm żywieniowy żle wpływa na urodę ( nowa autorska teoria żywieniowa :)) pozwalam sobię od czasu do czasu na coś smacznie pszennego. Zwykle są to ciastka, croissanty kupione gdzieś w kawiarnii, gdzie mniej więcej wiem kto i z czego robi te przysmaki. Postanowiłem jednak wczoraj pójść o krok dalej - jeżeli już decyduję się raz na jakis czas na coś pszennego niech będzie to mojego autorstwa - świadomość skałdników jakoś umniejsza rozmiar tego występku. Zdobyłem więc wszystkie możliwe eko składniki ( nie przesadzajmy, macie moje pozwolenie na zwykłe drożdże:) i przystąpiłem do dzieła. Oczywiście -  with a little help......
Niebieska strzałka na pierwszym zdjęciu : moja nowa opaska z nowej wystrzałowej kolekcji Elf Joy

Bagietka francuska ( przepis na 2 duże bagietki):

Rozczyn: 400g mąki pszennej typ 550 przesiewamy. Wlewamy do niej wymieszane 400ml letniej wody z łyzeczką miodu i soli. Mieszamy do uzyskania gładkiej konsystencji i pozostawiamy na noc w ciepły pomieszczeniu pod przykryciem.

Ciasto: Przesiewamy 600g mąki pszennej typ 550, dolewamy do niej rozczyn, jedną łyżkę oleju słonecznikowego oraz 40g drożdzy rozpuszczonych w 3/4 kubka letniej wody. Mieszamy ciasto, ugniatamy kulę i zostawiamy ją na godzinę pod przkryciem. 

Formowanie bagietki: Kiedy ciasto juz wyrośnie znowu je ugniatamy i kroimy kulę na pół. Z każdego kawałka formujemy bagietki długośći ok. 30cm i układamy na wysmarowanej masłem blasze. Przed włożeniem do piekarnika nagrzanego do 240 stopni, skarapiamy je letnią wodą i nacinamy na ukos co 5 cm (jak kiełbaskę na ognisku :). Wkładamy do piekarnika, zmniejszamy do 225 stopni i pieczemy ok. 35min. Przed końcem czasu ponownie skarapiamy odrobiną letniej wody. 

P.s przepis nie dla leniuchów :) żeby miec je gotowe na 8 trzeba wstać po 6 rano ale naprawdę warto zrobić sobię w domu od czasu do czasu klimat piekarniano-kawiarniowy, szczególnie w lecie. Pięknie pachnie i jescze lepiej smakuje.

czwartek, 18 sierpnia 2011

Eko uprawy balkonowe

Ocimum basilicum

Coriandrum sativum


No dobrze, ziemniaków sobie jeszcze nie posadzę, marchewki też nie. A co mogę posadzić nie mając ziemi poza miastem? Oczywiście zioła. Absolutnym mistrzem posród ziół ogłaszam w tym roku kolendrę: za nieprzeciętnie wyjątkowy, niepowtarzalny smak i aromat. Dodaję ja do wszystkiego : do kanapek, ryżu, makaronu, kaszy.... A Wy, jakie zioła uprawiacie?

wtorek, 16 sierpnia 2011

O kawie, różach i myszach






Kiedyś w sobotę w okolicach godziny 7:40 włączyłem radio i usłyszałem: ......witajcie kochani, dla niektórych z was to pewnie jeszcze środek nocy ale my postaramy sie was obudzić. Mruknąłem coś jakby "ehe", ponieważ byłem już na nogach od dwóch godzin. Tak wyglądają tylko niektóre poranki z dziećmi ale kiedy już się zdarzają, musze sobie jakoś "pomóc" aby dotrwać wieczora. Nie będzie to poradnik zdrowia bo kawa to temat drażliwy dla znawców wszelakich teorii pro-zdrowotnych no ale.... Tak więc moja ulubiona kawa to mieszanka robusty z arabiką gotowana ze świeżo ubitym kardamonem i kilkoma ziarenkami cukru trzcinowego. Taką kawe zabieram czasem ze sobą na spacer poranny. Potem patrzę na zielone (wprawia w dobry nastrój) a potem na różowe - tego nie będe tłumaczył. Różowe były róże w Parku Skaryszewskim - ostatnio kwitną bez przerwy. Będąc już absolutnie pozytywnie nastawionym na resztę dnia poznaliśmy rodzinę myszek z którą podzieliliśmy się chrupkami kukurydzianymi. Spokojnie, to były chrupki GMO FREE.

czwartek, 11 sierpnia 2011

Powtórka z czekolady





Ponieważ ze słońcem troche krucho, wróciłem wczoraj do starego sprawdzonego przepisu na czekolade, która jak wiadomo wprawia w dobry nastrój. Wyjątkowo zatem powtarzam i przypominam:   Przepis jest prosty, 1/2 szklanki orzechów laskowych bio, 1/2 szklanki daktyli bio, 1/4 szklanki kakao raw i szczypta soli. Składniki mieszam w blenderze do uzyskania konsystencji masy po czym zagniatam jak ciasto. Wałkuję i formuję - kulki, kwadraciki, trójkąciki jak wolicie!! Zapakowane w papier ozdobny i przewiązane sznureczkiem robi naprawdę miłe wrażenie jako mały prezent dla ukochanej osoby. Czasami korzystam z pomocy moich dwóch asystentów :)

Pilaw




Przyznam, że zanim urodzili się nasi synkowie, ugotowanie tego dania zajmowało mi chyba ze trzy godziny. Teraz robię to dwa razy szybciej zaczynając po 6 rano o 7:40 obiad na dwa dni jest gotowy. Pilaw z fasola adzuki to potrawa ze wszechmiar doskonała. Jest super pożywna, dodaję energii, po zjedzeniu długo nie opuszcza nas poczucie najedzenia a  do tego smakowała wszystkim moim znajomym, których częstowałem - nawet tym najbardziej wybrednym :) W wypadku tej potrawy zwróćcię uwagę aby sładniki, których bedziecie używać były wysokiej jakości bo Pilaw jest wyczulony na różne niedoskonałości - po prostu łatwo wyczuć, że coś jest nie tak, rodzynki za suche albo kwaśne, wodniste pomidory... 

Przepis:
Fasola adzuki : 200g moczymy w dużej ilości wody przez noc. Rano gotujemy w świeżej wodzie z wakame - algi zapobiegają nieprzyjemnym efektom jedzenia fasoli :)

Sos:
Na rozgrzaną na dużej patelnii oliwę z oliwek wrzucamy 1 cieńko pokrojoną cebulę, posiekny ząbek czosnku i łyżeczkę imbiru. Po chwili wrzucamy 4 pokrojone pomidory, łyżeczkę posiekanej pietruszki i dusimy chwilę. Przyprawiamy świeżo ubitym kardamonem, cynamonem, solą, kurkumą, chili i szczyptą cukru trzcinowego. Smażymy 10 min.

Ryż : 200g okragłego ryżu brązowego wsypujemy do 400 ml zimnej wody. Dodajemy liść laurowy i gotujemy 15min na wolnym ogniu. Następnie dodajemy sok z cytryny (troszkę), 2 łyżki orzeszków piniowych, pół szklanki rodzynek, odrobine słodkiej papryki i gotujemy do miekkości na minimalnym ogniu pod przykryciem. 

Gotowy ryż z fasolą mieszamy razem i dolewamy sos. Pozostawiamy na ogniu na 20 minut. 
Podajemy posypane świeżą pietruszką. 



La pasta per bambini





Dzieci do stołu, dziś makaron!! Makaron dla wszystkich dzieci bo ryżowy z kozim serkiem więc wszyscy uczuleni i nie uczuleni na gluten lub laktozę do misek. Makaron ryżowy to jeden z bardziej ulubionych przysmaków Julka i Stasia ale najbardziej im smakuje kiedy dorośli jedzą razem z nimi więc właściwie Pasta per bambini jest równie ciekawą propozycją dla tych trochę większych.

Przepis :

bezglutenowy makaron ryżowy bio (polecam firmy Naturata - rodzaj Jiangsu)
oliwa z oliwek
pomidory eko
twarożek/serek kozi
sól
bazylia świeża

Makaron gotujemy około 15 min. aż bedzie bardzo miękki. Osobno w garnuszku lub na patelnii dusimy drobno pokrojone pomidory (jest sezon!!) z odrobiną soli. Mieszamy makaron z duszonymi pomidorami i dodajemy oliwę z oliwek, twarożek kozi a na koniec bazylie. Dzieci to uwielbiają!!

środa, 10 sierpnia 2011

Pomysł na śniadanie



Jeżeli już doceniliście wszystkie plusy jakie wynikają z  jedzenia kaszy jaglanej (do czego usilnie Was nakłaniam chyba od trzeciego posta :) to dla odmiany możecie spróbować tego - proste i pożywne:
(porcja dla 1 osoby)
1 jajko
kasza jaglana
pietruszka/ kolendra świeża
sól
imbir korzeń
papryka słodka
masło

Jajko gotujemy na miękko. Kaszę gotujemy (200ml wody/50g kaszy) z dodatkiem imbiru do miękkości. Przyprawiamy solą i resztą w.w składników. Formujemy kopiec, posypujemy płatkami masła i układamy na jego środku jajko.



poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Zrobiłem ogórki




Po doświadczeniach wiejskich lata 2011, które jeszcze nie minęło pomimo wskazującej na to pogody, postanowiłem ukisić ogórki. Ryby łowiłem, grzyby zbierałem, jagody zrywałem a jabłka prosto z drzew wrzucałem do miski z kaszą. Teraz pora na ogórki. Co prawda nie wyrywałem ich z ziemi bo takowej jeszcze nie posiadam ale sam przyrządziłem - oczywiście zamiast nudnego kupowania produktów gotowych.
A ogórki robie tak: Do dużego słoika wrzucam umyte, małe ogórki gruntowe, zalewam taka ilościa letniej wody żeby sobię pływały ale bez przesady. Dodaję zestaw kiszeniowy (dostepny w niektórych warzywniakach) czyli koper z chrzanem i czosnkiem i liśćmi różnymi oraz liść laurowy. Na 1 litr wody sypię 1 czubatą łyzkę soli i zamykam słoik. 3 dni i gotowe. Prawdopodobnie ilu ludzi tyle metod na ogórka kiszonego ale ta jest chyba najszybsza i najprostsza.